Marek Grechuta - Ach gdyby był taki aparat (do obrazu „Portret Czechowskiej” Amedeo Modiglianiego) Gasną mi powieki i szarzeją ręce. Długo tego jeszcze? Nie kręć się! Nie kręcę. Uśmiech mi już więdnie. Nie będę się zmuszać. Dość tego, nie mogę. Nie ruszaj! Nie ruszam. A gdyby był taki aparat, co zrobi w mig wspaniały obraz mego ciała spowitego w te marne szaty, taki pstryk, co w jednej chwili zrobi z tego coś pięknego. Dłonie mi grabieją, zamarzły mi stopy. Maluj sobie kwiatki albo antylopy. Palce mam jak sople, a oczy jak szparki. Słuchaj, ja naprawdę wolę już te garnki. A gdyby był taki aparat, co pstryk zrobi I już masz obraz mojej twarzy ulubiony, kupiłabym. Słuchaj Modi, ale to chyba kosztowałoby miliony? A tak, co mi z tego, że płótno smarujesz. Czasami ktoś powie że ładnie malujesz. I pójdzie, a z tobą ja zaś muszę gnić. Słuchaj, dosyć tego, No, dosyć na dziś. A gdyby był taki aparat, co zrobi w mig Wspaniały obraz twego ciała Spowitego w te marne szaty. Taki pstryk, co w jedną chwilę zrobi z tego coś pięknego. Pokaż, to ja? To chyba twoje przewidzenie. To powleczony światłem oczu snu aksamit. Ty ciągle śnisz. To nie jest śnienie, to jesteś Ty. Ja się nazywam Modigliani. zwrotka 1 refren 1a zwrotka 2 refren 2 zwrotka 3 refren 1b refren 3 Rymy: ręce – kręcę zmuszać – ruszam Rymy: mig – pstryk tego – pięknego Rymy: stopy – antylopy szparki – garnki Rymy: zrobi – Modi kosztowałoby – milony smarujesz – malujesz gnić – dziś (rym ubogi) Rymy: przywidzenie –śnienie askamit – Modigliani