+--------------------------------------------------------------------------------------------+ |MACIEJ ZEMBATY „OSTATNIA POSŁUGA“ |LESZEK CZAJKOWSKI „BRONIĆ KRZYŻA“ | |--------------------------------------------+-----------------------------------------------| |Jak dobrze mi w pozycji tej |Władze się narazić boją | |W pozycji horyzontalnej |Ale błędna to praktyka | |Ubodzy krewni niosą mnie na swych ramionach |By ulegać paranojom | |A za trumną idzie żona |{Ad Weissa} fanatyka | | |Ref. Nie przemogli nas czerwoni | |Choć właśnie pada, pada deszcz |Teraz czasy są łaskawsze | |W dębowej trumnie sucho jest |Nam pisane krzyża bronić | |Ubodzy krewni przemoczeni są zupełnie |Wczoraj dzisiaj jutro zawsze | |Żona pewnie się przeziębi |Wczoraj dzisiaj jutro zawsze | | |Wczoraj dzisiaj jutro zawsze | |Dość długa droga czeka ich | | |Kilometr z hakiem muszą iść |Tu bez względu na przyczyny | |Oj , będzie bardzo ciężko |Trzeba wielką mieć nadzieję | |Z pełną trumienką , z moją trumienką |W życiu ludzkim są dziedziny | | |Gdzie kompromis nie istnieje! | |O wieko bębnią krople dżdżu |Ref | |Kołyszą słodko mnie do snu | | |Ubogim krewnym trumna wrzyna się w ramiona |Wiarę przodków nośmy w sercu | |I już ledwie idzie żona |Ona duszę nam uzdrowi | | |Mimo wrzasku innowierców | |Raz, dwa i lewa |Bądźmy wierni Chrystusowi | |Raz, dwa i lewa |Ref. | |Raz, dwa i lewa... |Nie zwycięży obca siła | | |Masoneria ani mycka | | |Polska tysiąc lat już była | | |Wiec i będzie katolicka! | |--------------------------------------------+-----------------------------------------------| |Jan Pietrzak Żeby Polska |bracka | | |( muzyka Grzegorz Turnau słowa, Michał Zabłocki| | |) | | | | | | | |--------------------------------------------+-----------------------------------------------| |Z głębi dziejów, z krain mrocznych |na północy ściął mróz | |Puszcz odwiecznych, pól i stepów |z nieba spadł wielki wóz | |Nasz rodowód, nasz początek |przykrył drogi pola i lasy | |Hen od Piasta, Kraka, Lecha. |myśli zmarzły na lód | |Długi łańcuch ludzkich istnień |dobre sny zmorzył głód | |Połączonych myślą prostą: |lecz przynajmniej się można przestraszyć | |Żeby Polska, żeby Polska, | | |Żeby Polska była Polską. |na południu już skwar | | |miękki puch z nieba zdarł | | |kruchy pejzaż na piasek przepalił | | |jak upalnie mój boże | |Wtedy, kiedy los nieznany |lecz przynajmniej być może | |Rozsypywał nas po kątach, |wreszcie byśmy się tam zakochali | |Kiedy obce wiatry gnały | | |Obce orły na proporcach, |a w krakowie na brackiej pada deszcz | |Przy ogniskach wybuchała |gdy konieczność istnienia trudna jest do | |Niezmożona nuta swojska: |zniesienia | |Żeby Polska, żeby Polska, |w korytarzu i w kuchni pada też | |Żeby Polska była Polską. |przyklejony do ściany zwijam mokre dywany | | |nie od deszczu mokre lecz od łez | | | | | |na zachodzie już noc | |Zrzucał uczeń portret cara, |wciągasz głowę pod koc | |Ksiądz Ściegenny wznosił modły |raz zasypiasz i sprawa jest czysta | |Opatrywał wóz Drzymała, |dłonie zapleć i złóż | | |nie obudzisz się już | |Wtedy, kiedy los nieznany |lecz przynajmniej raz możesz się wyspać | |Rozsypywał nas po kątach, | | |Kiedy obce wiatry gnały |jeśli wrażeń cię głód | |Obce orły na proporcach, |zagna kiedyś na wschód | |Przy ogniskach wybuchała |nie za długo tam chyba wytrzymasz | |Niezmożona nuta swojska: |lecz na wschodzie przynajmniej życie płynie | |Żeby Polska, żeby Polska, |zwyczajnie | |Żeby Polska była Polską. |słońce wschodzi i dzień się zaczyna | | | | | |a w krakowie na brackiej pada deszcz | | |przemęczony i senny zlew przecieka kuchenny | |Zrzucał uczeń portret cara, |kaloryfer jak mysz się poci też | |Ksiądz Ściegenny wznosił modły |z góry na dół kałuże przepływają po sznurze | |Opatrywał wóz Drzymała, |nie od deszczu mokrym lecz od łez | |Dumne wiersze pisał Norwid | | |I kto szablę mógł utrzymać |bo w krakowie na brackiej pada deszcz | |Ten formował legion, wojsko |gdy zagadka istnienia zmusza mnie do myślenia | |Żeby Polska, żeby Polska, |w korytarzu i w kuchni pada też | |Żeby Polska była Polską. |przyklejony do ściany zwijam mokre dywany | | |nie od deszczu mokre lecz od łez | | |bo w krakowie na brackiej pada deszcz | | | | |Matki, żony w mrocznych izbach |bo w krakowie na brackiej pada | |Wyszywały na sztandarach |pada deszcz | |Hasło: Honor i Ojczyzna |pada deszcz | |I ruszała w pole wiara. | | |I ruszała wiara w pole | | |Od Chicago do Tobolska | | |Żeby Polska, żeby Polska, | | |Żeby Polska była Polską. | | | | | | | | |--------------------------------------------+-----------------------------------------------| |między ciszą a ciszą |wiem | |( muzyka Grzegorz Turnau słowa, Michał |( muzyka Grzegorz Turnau, słowa Andrzej | |Zabłocki ) |Poniedzielski ) | | | | | | | |--------------------------------------------+-----------------------------------------------| |sprawy się kołyszą |Już widziało się słyszało, | |i idą |przeczuwało, dotykało | |i płyną |lecz nam było ciągle mało | |póki nie przeminą |zamiast westchnąć czy powiedzieć | |każdy swoje sprawy |nam się chciało, chciało wiedzieć | |trochę dla zabawy |nam się chciało, wiedzieć. | |popycha przed siebie | | |po zielonym niebie |wiem słowo jak krem | |a ja leżę i leżę i leżę |krem na zmarszczki w mojej głowie | |i nikomu nie ufam |coś na trzepotanie powiek | |i nikomu nie wierzę |wiem - dobrze wiem | |a ja czekam i czekam i czekam |wiem - drogi nasz tlen | |ciszę wplatam we włosy |na podwodność naszych wrażeń | |i na palce nawlekam |stratosferę naszych marzeń | |na palce nawlekam |wiem - dobrze wiem, słodkie wiem. | |między ciszą a ciszą | | |sprawy się kołyszą |Dobrze, dobrze wiem - mówiłem | |czasem trwają bez ruchu |aż zjawiło się niemiło | |klepią się po brzuchu |tak jak obiad po musztardzie | |ale czasem i one |obok mego kochanego | |lecą jak szalone |kocham, kocham, kocham, kocham | |wystrzelają w przestworza |inne słowo - bardziej | |i spadają do morza | | |a ja leżę i leżę i leżę ... |wiem słowo jak krem... | |między ciszą a ciszą |Jestem pyłkiem, wiem - mówiłem | |sprawy się kołyszą |na tej wiedzy jak na miedzy | |sprawy martwe i żywe |przesiedziałem długie lata, lata, lata... | |nie do końca prawdziwe |aż przypadkiem dowiedziałem się | |między ciszą a ciszą |że owszem jestem pyłkiem, | |sprawy się kołyszą |ale na wyjściowej marynarce świata. | |i idą | | |i płyną |wiem słowo jak krem.. | |póki nie przeminą | | |póki nie przeminą |Już widziało się słyszało, | |póki nie przeminą |przeczuwało, dotykało, | |a ja czekam i czekam i czekam |przeczuwało, dotykało... | |i tylko ciebie wciąż wołam | | |Ciebie wzywam z daleka | | |więc ja leżę i leżę i leżę | | |bo tylko Tobie zaufam | | |więc ja czekam i czekam i czekam | | |i tylko ciebie wciąż wołam | | |Ciebie wzywam z daleka | | |więc ja leżę i leżę i leżę | | |bo tylko Tobie zaufam | | |tylko tobie uwierzę | | |tylko tobie uwierzę | | | | | | | | +--------------------------------------------------------------------------------------------+