Czy niedzielne manifestacje proeuropejskie to wreszcie powrót na jaw$, czy tež tylko chwila oprzytomnienia, by znów zapase w obywatelska. drzemke? Bo ostatnie lata, miesia.ee, tygodnie wskazywaty na rozlewajacy sie w polskim spoíeczeňstwie tumiwisizm, poezucie bezradnošci, obojetnošč wobec afer, zamachów na praworzadnošč, media czy wobec tragedii na granicy. Co s\q z nami stato? EWAWILK lu Polaków stawito sie w niedzielny wieczór 10 paždzier-nika na wezwanie Donalda luska? Mnóstwo, ale wyraž-nie wiecej ich protestowalo, kiedy PiS z przystawkami zaczynato dewastowač praworzadnošč, niž teraz, gdy brutalnie wieňczy dzielo. Kiedy za naruszanie prawo-rzadnoáci grozi Polsce opuszczenie Unii Europejskiej, a karykatura Trybunalu Konstytucyjnego wydaje po-kraezne „orzeczenie" - šwiežy bon mot - o niezgodnošci konstytueji z konstytucjq. W obronie sadów tysiace nie pala_ juž šwiec na placach miast, tylko watte garstki kolegów stoja_z kartonikami „múrem za...". Požótkty teczowe flagi na (nielicznych) balkonach po wielko-miejskich Zoliborzach i Wilanowach, gdzie zawisly na znak protestu przeciw oslawionym „strefom wolnym od LGBT", i czerwone btyskawice w oknach, gdy wprowadzano zákaz aboreji; ezarne parasolki stoja^ po katach, Strajk Kobiet roz-myl sie w rozmaitych nurtach feminizmu, zszedf do sieci ni-czym do podziemia. Obywatelskiewkurzeniewiednie, zanim na dobre rozkwitnie, jak np. kolejné „biale miasteezko" pod Kancelária Premiéra. Niemal walkowerem oddawane jest pod but Przemystawa Czarnka szkolnictwo - nauezyciele buntuja sie przeciw plačom, ale i oni, i rodzice graja raczej na jakieš przystosowanie do systému narodowo-dewocyjnej indok-trynaeji, niž staja^ tu masowo okoniem. Szerzy sie niewiara w oškubané z pieniedzy i cz^sto pogražone w zminiatury-zowanej wojnie polityeznej samorzady, rozlewa sie niecheč do lokalnego angažowania. Zdoby te w dziennikarskim šledztwie „GW", Onetu i Radia Zet wstrzasajace dowody na zmafijnienie paňstwa, rozrysowanie „zjednoezonej ošmiornicy", czyli nepotyeznego zlodziejstwa, w jakim pogražyl si§ kraj, splynelo jak woda po kaczce nie tylko po pisowskim elektoracie. Niegdysiejsza opinia Jarosíawa Kaczyňskiego, že žádna aféra w Polsce nie przežyje trzech dni, brzmi dziš jak ponuré proroetwo. Odpowiedzi^ na skandále jest coraz ezešciej - by užyč dosadnego neokolokwializmu -wszystkowd.ázm; postawybliskieemigracjiwewnetrznejczy malej stabilizaeji z PRL: nie ogladam, nie stucham, dla rów-nowagi psychieznej i spokoju zamykám sie na caty ten bajzel. Pedagogika bezwstydu Wrzešniowy sondáž Ipsos na zamówienie OKO.press nie przestaje przeražač: 52 proc. Polaków popiera strategie wla-dzy wobec uchodžców i jest za wypychaniem ich, nielegal-nym pushbackiem, czyli brutálnym przeganianiem w lasy i bagna, w mateczniki bialoruskiego režimu. Ogromna grupa naszych wspótobywateli szuka jakiegoš mi-tycznego šrodka, jak szczelnie zamknač granice, a jednoeze-ánie nie skazywač ludzi, w tym malutkich dzieci, na traume, poniewierke, tonif cie wbagnach, przedzieranie przez zasieki z žyletek, šmierč z gtodu i mokrego, przenikliwego chtodu ponurej jesienio-zimy. Powtarzajac komunat: nie ma sprzeeznošci miedzy cztowieczeňstwem i bezpieczeňstwem. lak widač - jest. Wyniki sondažu CBOS „Elektoraty o istotnych kwestiach spoleczno-politycznych" z sierpnia 2021 r. ujawnity, že prze-ciwników przyjmowania do naszego kraju uchodžców z Bli-skiego Wschodu i Afryki proporcjonalnie naj wiecej jest wšród wyborców PiS i Konfederacji (86 proc), ale w szeregach KO i Polski 2050 tež ich niemato - wiecej niž co trzeci. Dlaczego dla tak wielu z nas tragédia rozgrywaja_ca sie w od-legtošci 10,100, 500 km od domu jest obojetna, dlaczego tak liezni wtóruja wtadzy, že przeciež to wszystko nie nasz wstyd i wina, tylko Lukaszenki i Putina, a Unia nam potajemnie sprzyja, bo robi to samo. Dlaczego wiezie tam špiwory, skar-pety, ezapki, chleb i aspiryne tylko garstka dziewczyn z organi-zaeji charytatywnych? Co sie dzieje ze spoieczeňstwem, które ma až nadto pozytywne mniemanie o swojej wielowiekowej toleraneji i solidarnošci? Dajemy sie spychač w iluzoryezny áwiety spokoj, w naiwnq nadzieje, že zto cztowieka ominie, nie dotknie, nie wei^gnie w swój ponurý wir jako wspótudziaiowców. Liezni spošród z nas, ba, wiekszoáč tych niezaczadzonych pisowskim widze-niem šwiata daje si? topič wpoezuciu bezradnošci, rezygnacji, biernošci. Jakby doznali objawienia, že z tym beznadziejnym spoieczeňstwem nie da sie nic zrobič, bo w každým pokoleniu jak tby hydrze musza^ odrosnač ksenofobia, narodowy szowi-nizm, pompatyezna i duchowo pusta religijnosč, nieufnošč, zawišč, nienawišč itd. Brutalnošč, aroganeja wtadzy i uprawiana przez nia^ pedagogika bezwstydu zbierajú dziš ponuré žniwo. Trwa jakaš tresura do obojetnošci. Bezwstydneklamstwo stalo sie metoda politycz-n^ wtašciwq nie tylko Mateuszowi Morawieckiemu, bo chočby Adam Glapiňski chyba go juž przebija. Brutálne jest lekcewa-ženie dziennikarzy, konfereneje prasowe bez pytaň, toporna propaganda cynika Jacka Kurskiego. Bezwstydna i brutálna - manifestacyjna postawa: co nam zrobicie? Przeczekiwanie, umniejszanie, lekeewaženie kolejných afer. Obsesyjna centra-lizacja wszystkiego, co da sie scentralizowač, z nieukrywanym celém: dorwaniem sie do kolejných posad i nieprzebranych zasobów mamony. Konsekwentne niszczenie organizaeji poza-rz^dowych, marginalizacja takich instytueji, jak Rzecznik Praw Dziecka (udaná) czy Rzecznik Praw Obywatelskich (jakimš čudem nieudana). Butne, otwarcie wyražane przekonanie, že po-lityka to brudna sprawa. „Nie znacie sie na niej, nie rozumiecie, zostawcie ja nam - Czarneckim, Jakim, Kamiňskim; nie chcecie pomagač, to nie przeszkadzajcie; macie przeciež swoja^ demo-kracjebiern% zagtosujecie, jakprzyjdzie ezas. Bierzcie piečsetki, emeryckie trzynastki i czternastki, i nie narzekajcie" - stychač w istocie od obecnej wtadzy. „Jak przyjdq do wtadzy tamci, co juž byli, to tež beda klamač i krašč, ale my ďzielimy sie lupami". Ciasto bez droždžy Jak dtugo cztowiek jest w stanie aktywnie opierač sie takiej presji? Zwtaszcza cztonek spoleczeňstwa, które ledwie zasma-kowalo obywatelskošci, ledwie zaczeto rozszyfrowywač ► riliTIII nr42 (3334), 13.10-19.10.2021 13 [ TEM AT T YG O D N IA ] ► skrót NGO (non-government - pozarzadowy), rozumieč znaczenie samorzadnošci lokálnej, a juž wszystko to dostalo sie pod pisowski walec: czego nie da sie kontrolowač, to wy-gasič, zagíodzič. Swoja droga znamiennie, jak ten zaczyn spo-teczeňstwa obywatelskiego byl uzaležniony od lewarowania z pomoci kraj owej czy europejskiej kasy. Jak juž wymyšlilišmy 1 proc. od podatku, to wiekszošč poszía na drogie, niedostepne paňstwowo leczenie dzieci, czesto zresztq spokrewnionych czy znajomych. Jak ogloszono idee spotecznej odpowiedzial-nošci biznesu, to biznes zrozumiat ja jako poreczny chwyt piarowy, služacy wystylizowaniu tego czy innego prezesa na laskawce. Dziš widač, jak szybko zapadá sie ciasto lepione na marných historycznych i spolecznych droždžach. Ciažy nam nieprzerwanie mentalnošč chlopska (tyle mnie obchodzi, co w zagrodzie, do miedzy, a dalej - wrogowie) i perswadowa-ny nawet za PRL klanowy mit szlachecki (byle bylo co zješč, wypič i przehulač w zašcianku, a dalej - próžnia spoteczna, jak mawiaja uczeni). O Polakach mówi sie, že sa bohaterami w osobách swoich przedstawicieli: podobnie rzecz sie miala i ma ze spolecznikostwem. PRL je dobit, bo choč ulepil monu mental na fa sade z lig, stowarzyszeň, zwiazków, towarzystw przyjažni wszystkich ze wszystkimi i kultu czynu spolecznego, to w istocie wszystko to bylo koncesjonowanq przez paňstwo polskojezyczna kalka „sowieckiego ladu" i - krotko mówiac - picem. Polityczne zaslugi Košciola w obaleniu tamtej epoki wyblakly, widač bowiem, že ten obecný, Rydzykowy (bo ješli ist-nieje bardziej progresywna grupa hierar-chów i kléru, to na waziutkim marginesie), jest zašciankowy i spolecznie wsteczny tak zažarcie i uparcie, že jego chrzešci-jariskošč budzi watpliwošci. Nie broni slabszych, krzywdzo-nych, ponižonych - ani kobiet, ani mniejszošci LGBT, nawet dzieci, którym na zapleczach šwiatyň i po proboszczówkach wyrzadzono potwornq krzywde przestepstwami seksualny-mi. Nie „miluje" žadnego bližniego poza samým soba. Wpaja wiernym nie solidarnošč i milosierdzie, lecz zwulgaryzowana wersje katechetycznych wskazaň - zasade ordo caritatis; naj-pierw masz dbač o rodzine, potem o naród, a jak cos zostanie, to i nienaszemu možesz rzucič grosik. Bezrozumnie wspól-uczestniczy we wladzy politycznej, dajac jej niejednokrotnie moraine carte blanche i podsuwajac ideologiczne uzasadnienia dla nienawišci - hasla o inwazji islamu, ekologizmie, ideologii gender i LGBT. Czyšmy tych prawd o polskim spoleczenstwie przez lata nie zauwažali, przemilczali? Przeciwnie, i publicystyka spolecz-na, i literatura naukowa alarmowala. O dramatycznie niskim poziomie zaufania spolecznego mówiono tyle, že termin stal sie nudný. Oglaszano wyniki miedzynarodowych badaň, wedle ktorých jestešmy - liczac czestotliwošč kontaktów z rodzi-na, przyjaciólmi, znajomymi - niemal najmniej towarzyskim spoteczeňstwem Europy (bardziej nietowarzyscy sajuž tylko Wegrzy). Ješli na kogoš starcza czasu, to na szeroko rozumia-na famílie: szwagrów, bratanków, wujkówitd. Przynaležnošč do szerszych struktur - od partii politycznych, przez wolon-tariat, po stowarzyszenia hobbystyczne - ogon ogona Europy. Najbardziej wewnatrzrodzinne okázaly sie nie warstwy niž-sze, ale zarobiona inteligencja, biznesmeni, mieszkaňcy wiel-kich miast. Wiec nie dziwi zjawisko nazwane w 1958 r. przez Edwarda Banfielda amoralnym familizmem: akceptacja ne-potyzmu, windowania swoich, którq badacz ujal lapidarnie: Spižowych moralnie i obywatelsko idealistów jest w gatunku ludzkim garstka Natura wyposažyta nas w konformizm hojniej niž w niezlomnošč. „Maksymalizuj doražne korzyšci rodziny, zaktadajac, že ws scy postepuja tak samo". Teoria niemoralnošci Spižowych moralnie i obywatelsko idealistów jest w gatun ludzkim ledwie garstka. Nátura wyposažyla nas w konformi: hojniej niž wnieztomnosč. Wlekprzedwykluczeniem ze stí obficiej niž w bezinteresownošč i odwage. Data umiejetnc budowania systemów etycznych, ale tež tak niecnq eweni alnošč, jak odlqczenie morálne w sytuacji nadzwyczajnej, j np. wojna (przygraniczny stan wyjatkowy, wojna hybrydowí gdy zawieszamy uniwersalne: nie zabíjaj. Psychológia spoteczna, jak socjologia, dysponuje setká: badán, teorii, kategorii, które dawno odpowiedziaty na pytán jak to sie dzieje, že dobrzy ludzie zaczynaja na zlo obojetni* a nastepnie - šwiadomie i czynnie lub bezrefleksyjnie i bierr - wlaczac sie w jego czynienie. Inspiracja dla nauki byty došwiadczenia nazizmu i sowie kiego totalitaryzmu, Opublikowany w 1963 r. reportaž-es „Eichmann w jerozolimie - rzecz o banalnoáci zta" Haní Arendt otworzyt oczy badaczom i sz rokiej publicznošci na prawde o hon sapiens. Oto jeden z najwiekszych zbro niarzy w dziejach ludzkošci, organizat zagtady Zydów, byt osobowošcia catk< wicie normálna, a to, co robit (w šwiety spokoju), traktowal jako skrupulatr dzialalnošč administracyjno-biurokr tyczna. Arendt nie bronila Eichmann ale pokazywata, že zta w czlowieku n musza budzič žadne démony, niedorozw niete ciala migdalowate i inne patolog mózgowe, žadne tam „charaktery nan dowe" - lecz presja okolicznošci i systt mu spolecznego. Tego samego - že czlowiek uczciwy i poczciwy pod niewielk presjq spoíeczn^ jest w stanie przeistoczyč sie w bestif - dc wodziíy klasyczne (choč etycznie raz po raz kwestionowí ne) eksperymenty Stanleya Milgrama czy Philipa Zimbardi Badáni, obsadzeni w roli nauczycieli, bez oporu razili pre dem uczniów. W zaimprowizowanym wiezieniu stražnicy bi i ponižali wiežniów, a ci btyskawicznie zaczeli przejawiač kor formizm i demoralizacje. (Doáwiadczenie zaplanowane na dw tygodnie przerwano po kilku dniach). Do klasyki naleža testy wyjasniajace, dlaczego ludzie obo jetnieja, kiedy sa šwiadkami wypadku, pozorowanego zawa tu, ataku padaczki, rzekomego požáru. Intuicyjna hipoteza že im šwiadkówbedzie wi^cej, tym rýchlej každý zmobilizuji sie do pomocy, legla w gruzach: wgrupie raczej gtupiejemy, ni madrzejemy. Im wiekszej, tym bardziej. Spieszac sie, možem; nie zauwažyč na swej drodze umierajacego cztowieka, choč byšmy mieli šwiežo w glowie biblijnq przypowiešč o dobryn Samarytaninie (eksperyment na studentach seminarium ďu chownego). Nauka ponazywata te automatyzmy rozprosze niem odpowiedzialnošci, ignorancja pluralistycznq albo nie wied za wielu, a na nasz užytek niech starczy bardziej potoczn; paraliž stadny. Indywidualne usprawiedliwienia tego, že ni< nie zrobilem, choc widzialem, sq trywialne i czesto niepraw-dziwe: bo nie wiedzialem, co robič, nie umiem, nie jestem kompetentný, przeciež byli tam inni. Dziš w Polsce dotkliwie došwiadczamy tych reakcji nie tylkc w odniesieniu do desperatów w podlaskich lasach, Poczuck bezradnošci, braku kompetencji i sily, bezskutecznoáci jesi masowym došwiadczeniem polskiego spoleczeňstwa ostatních szešciu lat. Mowa oczy wiácie o opozycyjnej wobec wladzy 14 PNUTIU nr42 (3334), 13.10-19.10.2021 wiekszošci. To - zdawaloby sie - niedorzecznoáč, že wiedzac, jak nas wielu, poddajemy sie wraženiu niemožnošci, zwlasz-cza niemožnošci odsuniecia od wszechwfadzy obecnie rzadza-cych. Niestety, psychológia dowiodta, že žádna w tym anomália, lecz došč powszechna kolej rzeczy, szczególnie gdy perfídny tréning niemocy trwa lata. Granfalon doskonaty Równiež zachowania, mentalnošč, spôsob myslenia zwo-lenników obecnej wladzy nie sa szczególna zagadka. Chodzi 0 želazny (betonowy, teflonowy) elektorat, który pozostanie tej wladzy wierny mimo wszelkich afer, podtošci, nieprawošci (anawet-wbližszej czydalszejprzyszíošci-odsuniecia od ste-rów i pienif dzy). Mówi sie o nich czesto, že to nie tyle wyborcy, ile wyznawcy. Intuicja podpowiada analogie do religijnego fa-natyzmu czy mechanizmu powstawania sekt. Tymczasem w naukách spolecznych funkcjonuje od pól wie-ku pojecie granfalonu. W polskiej literaturze fachowej pojawia sie sporadycznie, pewnie dlatego, že ploszy jego literacka genéza. Stworzyl je Kurt Vonnegut w powiešci „Kocia kotyska", propagowal równiež w politycznej ese-istyce. Literacka egzemplifikacja tego zja-wiska byla fikcyjna postač Házel Crosby, obsesyjnie tropiacej pochodzenie staw-nych ludzi i konsekwentnie dzielacej ich na naszych, czyli pochodzacych z Indiány, oraz obcych - by dowiešč swego prze-konania o wyjatkowošci ludzi z Indiány. 1 na tej absurdalnej podstawie zbudowala spójnqzbiorowošč: granfalon. Vonnegut zdefiniowal go jako dumne i bezsen-sowne stowarzyszenie ludzi, dodajac: „Ješli chcesz wiedziec, co to granfalon, spróbuj obrač ze skórki banke mydlana". Granfalonu nie jednoczy bowiem ani ideológia, ani sposób rozumowania, ani jakiekolwiek wla-šciwošci indywidualne czlonków (wiek, osobowošč, miejsce zamieszkania, formálne wyksztalcenie itd.). Spaja go pusta jak baňka mydlana emocjonalnošč, wynikajacawyíaczniezfaktu przynaležnošci do grupy. Trudno oprzeč sie wraženiu, že PiS z przybudówkami po-wolat granfalon doskonaly. Jego partyjne jadro, ale i twardy elektorat spelniaja^ wszystkie opisane przez badaczy cechy tego osobliwego tworu spolecznego. To konsekwentne etykie-towanie každej osoby, ba, každego elementu rzeczywistoáci - bez tego jednoznacznego podzialu na my i oni, na grupe we-wnetrzna i zewnetrzna, cztonek granfalonu stracilby orienta-cje w šwiecie. Osoby z etykieta swój automatycznie obdaro-wywane s^ wszelkimi walorami - sa inteligentne, kulturalne, utalentowane, dobre, morálne itd.; cizetykietqořjcyto niekul-turalne, niemoralne beztalencia o wrogich zamiarach, a przy-najmniej glupie owieczki nierozpoznajace drogi do prawdy. Zdemaskowany zewnetrzny zostaje natychmiast zdyskredy-towany. Warunkiem istnienia granfalonu jest nieprzerwane dostarczanie zewnetrznych. W logice granfaloňczyka problémem nie jest uznanie gíup-ca za medrca, klamcy za szczerego, lotra za „krysztatowego", byle náležal do granfalonu. Dia zachowania dobrego zdania o sobie (a to potrzeba každego czlowieka) bez wahania sto-suje on podwójne standardy. Defraudant, Igarz, pospolitý przestepca z wlasnych szeregów može liczyč na usprawie-dliwienie i odstapienie od kary. Argumentacja jest prosta: „w obecnej sytuacji tak byč musi", a „sytuacja jest zawiniona przez wrogów". Natomiast za nieszczesny zegarek przyjety w tapówce možná zewnqtrzego uwiezié bez sadu na lata. Przy tym granfaloňczyk uwaža, že on sam wzorcowo przestrzega wszelkich norm. Zewnetrznych dyskredytuje on až do dehumanizacji (na po-czatek jezykowej: totálna opozycja, ideológia LGBT, nielegalne grupypeinezoofili i terrorystów). Wewne frz«iuruchamiaja swoje zásoby intelektuálne w dwóch celách: aby uzasadnié stusznoáé každego sadu wypowiedzianego przez przywódce granfalonu (i akolitów) lub wykazač falszy wosč každego sadu zewnetrzne-go. Lider zwykle operuje pustými komulami i prymitywnymi okrzykami bojowymi, podsycajacymi nienawišč do zewnetrz-nych. Ješli Jarostaw Kaczyňski jest w czymkolwiek mistrzem, to w etykietowaniu innych. I szataňsko biegly w mobilizowa-niu swoich do razenia p řadem nienawišci innych. Czy polski granfalon jest fenoménem? Nie. Da sie go ziden-tyfikowač wokól wielu postaci politycznej wspótczesnošci: populistów, zamordystów, neoautorytarystów-jakkolwiek ich nazwiemy. Czy granfalony pekajq jak baňka mydlana po przekroczeniu jakiejš granicy? Niestety, nie. Covidowe ograniczenia, podle praktyki wschodniego sasiada, inflacja sq prezentami dla pis-granfalonu, poniewaž jeszcze bardziej zamykaj^ nas w domach, przygwaždžajq do przyziemnej codziennošci we wspo-mnianym ordo caritatis. Nadzieja w bezbranným dziecku Dziš wypatrujemy nadziei. Skadkol-wiek. Cytowane badania CBOS sygnalizu-J3 drgniecie w sprawach šwiatopoglado-wych. Odsetek badaných twierdzacych, že konkordát jest niepotrzebny, wzróst w dwa lata o 10 pkt proč, o tyle samo spadl odsetek radykalnych antyaborcjonistów. O 6 pkt proc. przybylo przychylnych dla zwiazkówpartnerskich. Przyjmowaniu uchodžców sprzeciwia sie o 6 pkt proc. mniej niž w szczycie histerii - w 2016 r. Nie dla ograniczania praw oby wa-telskich w walce z przestepczošcia mówi obecnie wiecej Pola-kównižkiedykolwiekod polowylat 90. (choc to tylko 53proc). Každý dzieň coš przynosi: a to grupa 42 lekarzy na obrzežach zakázanej zony ratuje uchodžców, a to prezydencimiast wsto-licy protestuje przeciw Polskiemu Ladowi. Iskierka nadziei jest ikoniczne zdjecie obce] dziewczynki z pluszowym misiem obiegajace media. Može to nakluje baň-ki? I te absurdalna, granfalonowa, i te iluzorycznq- šwiete-go spokoju. Wreszcie ta ostatnia niedziela. Cokolwiek powiedzieč, ponad 100 miast, dziesiatki tysiecy maszerujacych, na balkonach šwiežoniebieskie flagi z gwiaždzistym kregiem... Obojetnošč - nazwijmy to odtaczenie obywatelskie - jest teraz najmniej skutecznym trybem postepowania. Bo granfalon, czu-jac swoje slabniecie, przyspiesza wprodukcfi zewnetrznych. Zlex TVN ptynnie przeszedt do uchodžców, apo drodze jeszcze zdys-kredytowal UE. Wraz ze swoim „(nie)ladem" trénuje sie w szczu-ciu na tzw. bogatych. Stan spoleczny jest wyjatkowy, bo nie znasz dnia ni godziny, gdy dostaniesz etykietke zewnetrznego, obcego, choč sam chcesz byc uwažany za skromnego obywatela i rzetel-nego podatnika, pragnacego šwietego spokoju. Možesz stač sie wrogiem wyfacznie dlatego. Tacy wymykajqcy sie jednoznacznym etykietkom - w manichejskiej logice granfalonu - sa najbardziej podejrzani. Niebadžobojetny-mówilwpamietnym, ošwiecim-skim przemówieniu nestor POLITYKI Marian Turski. Kto jak kto, ale on dobrze wie, co i po co mówi. Oraz dlaczego wlašnie teraz. EWA WILK Nie znasz dnia ni godziny, gdy dostaniesz etykietk^ obcego, choč sam chcesz byč uwažany za skromnego obywatela, pragnacego swietego spokoju. HLIímnr 42 (3334), 13.10-19.10.2021 15